podlewamy strop
Pogoda piękna, raduje się serce, ale konieczne stało się podlewanie stropu. Zatem.. sikawka w dłoń i olewamy. Tylko proszę bez skojarzeń.
Pogoda piękna, raduje się serce, ale konieczne stało się podlewanie stropu. Zatem.. sikawka w dłoń i olewamy. Tylko proszę bez skojarzeń.
Po długich tygodniach oczekiwania, wreszcie udało się zalać strop. Mimo, że powierzchnia betonu nie jest gładka jak pupa niemowlaczka to jestem bardzo zadowolony. Beton jest porządnie zawibrowany, całkiem równy i ma minimum 3 cm.
Mieliśmy chwile grozy gdy wlewany był beton do filarów bo deski zaczęły się rozchodzić. Powstały szczeliny, które wyglądały nieciekawie. Na szczęscie podparte zatrzymały się i wydaje się, że wyjdą całkie ok. Ewentualne nierówności będą równane szlifierką.
Wiśienką na torcie są schody, które są ładnie wyrównane i gładziutkie.
schody
no i wiecha - już "zdjęta":-)
specjalnie dla Norbiego zamieszczam zdjęcie urządzenia do wibrowania betonu, którego używaliśmy.
Dzisiaj przed południem zalewamy całość - strop, balkon, schody...
Schody nabierają kształtów.
Prace idą....
1. Przygotowana jest kostrukcja schodów - prawie. Super. Ten widok poprawił mi humor.
2. Przyjechała też więźba. Niektóre elementy są tak grube i wielkie, że aż trudno uwierzyć, że ten strop to wytrzyma. Cieszę się z tego, że już ją mam. Naturalne tworzywo jest chyba jednak najlepsze i najbliższe moim upodobaniom. Gdybym miał decydować jeszcze raz z czego będzie mój dom to poważnie zastanawiałbym się czy nie z drewna go zbudować. Ale nic. Klamka zapadła. Znaczy cegła;-).
3. Okazyjnie po dobrej cenie sąsiad załatwił mi ziemie. Czarna, tłusta i tania. Dzięki Zbychu.
Poniżej kilka fotek.
a tak wyglądają formy do filarów pod balkonem.