katastrofa budowlana
Dzisiaj podkusiło mnie żeby przed pracą podjechać na budowę i ustalić z ekipą sprawę 3 cm grubości betonu nad pustakami od Terivy. Wg mnie "na oko" weszłoby tam 1 cm betonu. Chciałem unaocznić to Zbychowi (główny wykonawca). Wszedłem po drabinie na mury i przemknąłem brzegiem budynku obok niepodpartych jeszcze belek stropu. Zaraz za mną Zbychu już chciał mi udownodnić, że się mylę. Delikatnie stąpnął na pustaczek i...... No i jak to wszystko nie p.... Dwie belki się ugieły, pustaki prawie spadły i potrzaskały się. Oj poleciało "mięso" na zaistniałą sytuację. No, ale co tam. Dobrze, że nikt nie spadł i się nie połamał. Wniosek z tej przygody jest taki, że żelazna konsekwencja ma swoje ogromne zalety. Dlatego jak strop jest niepodparty to sie na niego nie wchodzi. Będę pamiętał.
Poniżej zdjęcie naprostowanej belki.Czy ją wykorzystamy? Nie wiem. O 15.00 wpadnie kierownik budowy i powie czy dozbroić i położyć czy też nie.